Strony

środa, 18 lutego 2015

Swami Wiwekananda Paramahansa

 Jogin Swami Wiwekananda Paramahansa1863-1902




Swami Wiwekananda (hindi स्वामी विवेकानंद, bengali স্বামী বিবেকানন্দ, ur. 12 stycznia 1863, zm. 4 lipca 1902) - indyjski hinduistyczny swami i mistrz duchowy. Był uczniem Paramahansy Ramakryszny z Kalkuty. Jego największym osiągnięciem było propagowanie filozofii hinduistycznej (jogi i wedanty) na Zachodzie. Założył dwie ważne hinduistyczne organizacje duchowe: Ramakrishna Math i Ramakrishna Mission. Swami Wiwekananda był też jedną z głównych postaci renesansu bengalskiego.

Wiweka = rozpoznanie, rozróżnienie rzeczywistego od nierzeczywistego, dobra od zła, światła od ciemności, prawdy od fałszu; Aananda = szczęśliwość, błogość... Paramahansa - Najwyższy Ptak Wędrowny.

Urodził się w Kalkucie w rodzinie starej bengalskiej arystokracji. Gdy jako młody człowiek spotkał wielkiego bengalskiego mistyka Ramakrishnę, porzucił dom i został jego uczniem. Po odejściu ukochanego mistrza, zgodnie z jego zaleceniem, prowadził przez trzy lata życie wędrownego mnicha. Następnie zdobył pełne wykształcenie uniwersyteckie. Odbył czteroletnią podróż do różnych krajów, by zapoznać ludzi z naukami Ramakrishny.

W 1892 roku wystąpił na forum Światowego Parlamentu Religii w Chicago i jako pierwszy zapoznał Zachód z duchowością religii hindu. Słynne wystąpienie, przyjęte owacją na stojąco: w każdej religii drzemie prawda, każda dusza ma charakter boski, cały świat jest wielką jednością — wzbudziło nie tylko szacunek dla jego osoby, ale zainicjowało zainteresowanie tym, co dziś nazywamy hinduizmem. Jego klasyczna już dziś książka o karma-jodze nawołuje do działania na rzecz zbliżenia wszystkich religii. Ciekawe, iż ten pełen werwy człowiek, organizator i działacz zrozumiał bodaj najlepiej nie-działanie swego mistrza mistyka.

Wyjaśniał prawo karmy jako skutki wszystkich działań, tak poprzednich jak i obecnych, a więc polecał ćwiczyć bezinteresowność, samowyrzeczenie i nie przywiązywanie się do rezultatów czynów, owoców jakiegokolwiek działania. Polecana przez niego karma-joga polega na tak intensywnym byciu w świecie poprzez pracę i czynienie, że następuje „wypalenie” przyczyn poprzednich uczynków, a skutki nie pojawiają się. Na tej drodze konieczne jest też uprawianie bhakti-jogi, żarliwej nabożności i niezachwianej wiary w dobre skutki doczesne naszych starań. Zaś w miarę poznawania umysłu, Dźnana-joga, dzięki głębokiemu zrozumieniu formuły neti neti, ani to ani tamto, następuje spontaniczne, nie wymuszone i nie nakazane przez żadne autorytety, zaniechanie wszelkiego działania.

Całe życie poświęcił pracy na rzecz poznania i zrozumienia przez Zachód kultur Wschodu. Współprzyczynił się do odrodzenia religii hindu. Do dziś uważany jest za jednego z największych interpretatorów wedanty. Pod jego wpływem pozostawali Rabindranath Tagore i Mahatma Gandhi.

W 1897 założył w Belur pod Kalkutą Ramakrishna Mission, instytucję, której zadaniem było budowanie szkół, bibliotek, sierocińców, szpitali i opieka nad wychowankami. Misje nie szerzą żadnej religii, ich celem jest: z hindusa uczynić lepszego hindusa, z chrześcijanina — lepszego chrześcijanina, dzięki zrozumieniu nauk Ramakrishny.

Słowa Swami Vivekananda
  • Każda dusza jest potencjalnie boska.
  • Boskość tę wydobyć trzeba dzięki opanowaniu — joga — swej zewnętrznej i wewnętrznej natury.
  • Czyń to poprzez pracę, karma-jogę lub wiarę-oddanie bogu, bhakti-jogę, poprzez poznanie umysłu i opanowanie psychiki, dźniana-jogę lub opanowanie dziedziny filozoficznej, darśianę.
  • Wybierz jedną metodę, dwie lub wszystkie i osiągnij wyzwolenie (wewnętrzna wedanta). Oto cała religia.
  • Doktryny, dogmaty, obrządki, święte księgi, świątynie, wszelkie inne formy religijności są tylko drugorzędnymi szczegółami.

Wanda Dynowska o Swami Wiwekananda


Swami Wiwekananda (Narendranath Datta) – (1863-1902). Swami Wiwekananda („Wiweka" – rozpoznawanie, „ Aananda " - szczęśliwość) na tle historii Indii końca XIX i początku XX wieku rysuje się jako postać najbardziej niezwykła i wybitna. Lubił mawiać, że: ,,muszą narodzić się w Indiach ludzie o nieustraszonym, a zarazem gorąco współczującym sercu".

I sam był taki. Zwarta, skupiona moc, niezachwiana odwaga, nieugięty charakter, a jednocześnie bezgraniczne współczucie dla ludzkiego cierpienia, dla nędzy i jej skutku - upodlenia, dla ludzkiej ciemnoty, jak i dla uporu fanatyków. Przy szerokiej, niemal genialnej inteligencji i niezależności myśli, przejawił najżarliwsze pragnienie wolności i prawdy. Oto charakterystyczne cechy Swami Wiwekananda.

Rzadkie, bardzo rzadkie są w historii Indii typy ludzi o tak płomiennym, niemal religijnym współczuciu. K t o wie, czy nie od jego ognia zapaliło się ono w Gandhim i w R. Tagore, który pisał, że: „razem z kamieniarzem tłucze kamienie na rozpalonych drogach i trwa tam, gdzie są najniżsi, najubożsi, najnędzniejsi". Brzmi to jak echo namiętnych słów Swami Wiwekananda:

„Po co szukacie Boga gdzieś w oddali, a nie kochacie współbraci? Czyż ubodzy, nędzni, słabi nie są również Bogiem? Dlaczego nie uczcić najpierw Boga w nich? Niechże ci maluczcy staną się bogiem dla was! Dawajcie im waszą pracę, serce, nieustanną modlitwę, a Pan wam wskaże na pewno najprostszą drogę czynu."

Wierze w siebie, zarówno jednostki ludzkiej jak i narodu, Wiwekananda nadaje ogromne znaczenie, tak wielkie, że woła:

„Boscy jesteście wy, ludzie tej ziemi, jakże niesłusznie zwani grzesznikami!" „Powstańcie jako lwy i odrzućcie fałszywe mniemanie, iż jesteście owocami." „Nieśmiertelna, bezgraniczna jest wasza dusza, wolny, odwieczny wasz duch. Ciało to sługa, materia to tylko podnóżek ducha."

I wreszcie:

„Jeśli wierzycie we wszystkich bogów waszych prastarych tradycji i w tych, których wam obcy przynieśli, a nie macie wiary w siebie — nie ma dla was prawdziwego życia. Wiara w siebie to opoka, na której wspiera się wielkość".

Wiarę w siebie, w swoje, choćby jeszcze utajone, niewidoczne możliwości, uważa za tak ważną, tak nieodzowną, że mówi:

„Kto nie wierzy w siebie, nie może prawdziwie wierzyć w Boga, bo tylko duch w nas może uznać istnienie Ducha poza nami". „Tego nazywam ateistą, kto nie wierzy w siebie. Dawne religie uważały za ateistę człowieka nie wierzącego w Boga. Ale nowa religia mówi: ten jest ateistą, kto w siebie nie wierzy."

„Gdy jednostka lub naród traci wiarę w siebie, ogarnia go martwota. Miejcie przede wszystkim wiarę w siebie, a potem w Boga".

„Historia świata jest opowieścią o tych nielicznych ludziach, którzy mieli wiarę w siebie. Tylko ta wiara umożliwia przejawianie się ukrytej w nas boskości. Gdy jest żywa, nie ma dla nas rzeczy niemożliwej. Potykamy się i padamy tylko wtedy, gdy wysiłek aby przejawić ową bezgraniczną, ukrytą w naszym duchu moc, jest niedostateczny."

Łatwo można sobie wyobrazić jakie znaczenie miał ten głos w epoce zupełnego w całych Indiach zamarcia wiary w wartość własnej kultury i ideałów, w doniosłość własnych dążeń i misji historycznej, gdy pod obcym naciskiem, politycznym i kulturalnym, nawet wiara w głębię i wielkość własnej religii zaczynała się chwiać, gdy naród stał o krok od marazmu, psychicznej i politycznej niewoli. Trudno dziś dokładnie ocenić jak wielki był wpływ tej nowej filozofii siły, ufności, męskiej i dumnej postawy, jaką głosił Wiwekananda.

„Naprzód — wołał - nie oglądajmy się za siebie. Potężna skupiona energia, płomienny zapał, nieustraszona odwaga i bezgraniczna cierpliwość — oto czego nam trzeba. Tylko z nich zrodzi się wielki czyn."

I dalej:

„Wedanta nie uznaje grzechu, uznaje tylko błąd, a błąd największy to przekonanie, że jesteśmy słabi, nędzni* mali, że nas nie stać na wielkość". „Siła to życie, słabość to martwota; moc to szczęście, to nieśmiertelność, a słabość to nędza, nicość, śmierć."

„Ofiary, modlitwy czy pokorne klękanie, nie stanowią jeszcze religii. Dobre są tylko wtedy, gdy stają się bodźcem do czynów bohaterskich, do dzielności i szlachetnego postępowania, gdy wznoszą myśl ku doskonałości, ku Bogu."

„Niechby w każdym kraju pojawiło się paru ludzi o lwim sercu, ludzi nie dbających o władzę, sławę, dobrobyt, bogactwa, o duszy, która zerwała własne pęta i poznała Nieskończone, zjednoczyła się z Bogiem..., a wstrząsnęłoby to całym Światem."

Wiwekananda, nie tylko „zmuszał" swych ziomków do nowego spojrzenia na ducha swego kraju, do obudzenia się ku nowemu życiu i odkrycia wielkości własnej duszy. „Zmusił" również Zachód do zobaczenia i uszanowania ducha Indii oraz ich kultury. Na słynnym kongresie religii w Chicago w 1893 r. całe zgromadzenie „wziął szturmem", jak pisał jeden z uczestników tego wielkiego zjazdu.

Opowiada on:

„Od pierwszej chwili, gdy wysoki, dostojny mnich, w nieznanej dotychczas na zachodzie oranżowo-płowej szacie, powstał ze swego miejsca i wymówił pierwsze słowa pozdrowienia zwracając się do zebranych: „Bracia i Siostry Ameryki..." sala oniemiała z wrażenia, aby zaraz potem powstać jak jeden mąż i odpowiedzieć burzą oklasków, nie pozwalając przez kilka minut przyjść mówcy do słowa. Formalistyka i banalność zwykłych zjazdów była złamana. Oto ktoś mówił wprost z duszy, w płomiennych nie znanych tej sali akcentach i witał ten najmłodszy z narodów w imieniu najstarszego na świecie, bo sięgającego aż wedyjskich czasów, zakonu sannjasinów. Wiwekananda mówił o hinduizmie jako religii najstarożytniejszej i najszerszej - niemal macierzy wszystkich innych - która od wieków głosiła bezwzględną tolerancję i wszechogarniającą rozległość filozofii. Mówił krótko ale z mocą i ogniem. I porwał słuchaczy. W ciągu godziny stał się sławny."

Wiwekananda zacytował dwa, może najcharakterystyczniejsze dla hinduizmu urywki:

„Jak strumienie wypływające z różnych górskich źródeł łączą swe wody wpadając do morza, tak różne, o Panie, są drogi którymi ludzie zdążają do Ciebie, dzięki swym odmiennym skłonnościom. Choć pozornie są one sprzeczne — jedne zdają się proste, inne krzywe lub okrężne - przecież wszystkie w końcu do Ciebie prowadzą."

,,Kto jakąkolwiek drogą zdąża ku Mnie i w jakiejkolwiek wielbi Mnie postaci, Ja mu Sam wychodzę naprzeciw. Wszyscy ludzie, na jakiejkolwiek znajdują się drodze, w istocie ku Mnie zdążają."

Ta uniwersalność, wszechogarniające zrozumienie człowieka „takiego jakim jest", bez różnic narodowości, wyznań, ras, uderzyła przede wszystkim słuchaczy.

„Jeden jest tylko cel, do którego świadomie czy nieświadomie dąży każdy człowiek, jedna jest Prawda, do której pod różnym kątem może się zbliżać, jedna najwyższa Światłość - czyją nazwą ludzie Chrystusem, Kriszną czy Buddą — jedno dla wszystkich nieskończone Życie. Oto nauka Wedanty" - mówił Wiwekananda.

„Religia przyszłości znajdzie odpowiednią naukę zarówno dla typów najprymitywniejszych, mało różniących się od zwierząt, jak i dla najwyższych, geniuszów rozumu i serca, wznoszących się już ponad szczyty ludzkości, jak Himalaje wznoszą się ponad równiny Indii. Nie będzie w niej miejsca na prześladowanie ani nawracanie, bo w każdym człowieku potrafi dojrzeć ducha, który się trudzi i zmaga w żmudnej drodze do przejawienia w pełni swej utajonej boskości. Celem tej religii przyszłości będzie pomaganie w ewolucji każdej istocie, tam gdzie się znajduje."

„Ukażmy ludzkości taką wszechogarniającą religię, a podąży ku niej. Hindus nie będzie w niej nawracany na chrześcijaństwo, a mahometanin na buddyzm. Każdy człowiek, wierny specjalnej, „jedynej" indywidualności swego wyznania, uzna tę jedną Prawdę Najwyższej Światłości, której one wszystkie są promieniami. Każdy człowiek, idący za prawem własnego wewnętrznego duchowego wzrostu, potrafi uszanować odrębną drogę innego człowieka."

Nie dziw, że wywarło to olbrzymie wrażenie na słuchaczach. Słowa te były zwrócone nie tylko do zgromadzonych delegatów, ale ponad ich głowami do całego ludu Ameryki. Prasa przez wiele dni powtarzała je z uznaniem i podziwem. Jeden z największych dzienników „The New York H e r a l d "nazwał Wiwekanandę wieszczem i prorokiem, bezsprzecznie największą postacią na kongresie, i dodał: „Po wysłuchaniu Wiwekanandy musimy przyznać, iż posyłanie naszych misjonarzy do Indii jest bezsensem". W tych słowach wyraża się doniosłość zadania Wiwekanandy w Ameryce, bowiem nie tylko on sam stał się sławny, ale i kraj, który reprezentował, budząc dla Indii szacunek i sympatię, a dla jej filozofii głębokie zainteresowanie.

Trzeba pamiętać, że Wiwekananda od wczesnej młodości (od czternastego roku życia) praktykował samodzielnie Jogę i miał w niej nawet osiągnięcia. Potem, gdy spotkał Ramakrisznę i odwrócił się całkowicie od świeckiego życia, oddał się z zapałem i wytrwałością coraz trudniejszym praktykom jogi. Stan samadhi (najwyższego skupienia jednoczącego świadomość człowieka ze świadomością kosmiczną) znał dobrze z własnego doświadczenia. Można więc powiedzieć, że nie odchylił się wcale od tradycyjnej drogi jogi. Szukanie prawdy, chęć poznania Boga (Brahmana) niezaprzeczalnym doświadczeniem, był od wczesnych lat zasadniczą osią jego życia.

Ale też tę jogę rozszerzył, obejmując nią nowe dziedziny, dotąd uważana niemal za świeckie – służenie ubogim, cierpiącym, pracy oświatowej i społecznej. Był także pionierem i nowatorem.

Wanda Dynowska

(Powyższy tekst powstał z fragmentów dłuższego szkicu Wandy Dynowskiej o Wiwekanandzie, opublikowanego w 1962 roku przez Bibliotekę Polsko-Indyjską).


Zapraszamy na warsztaty Królewskiej Radża Jogi 


© Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone przez: radża-joga.blogspot.com



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz