wtorek, 22 grudnia 2020

Radża Joga - Cel i środki

Kurs wprowadzający część I



1. CEL I ŚRODKI

Jeżeli bierzesz do ręki tę książkę, to poza ciekawością powodowała tobą, być może, chęć znalezienia drogi, po której mógłbyś pójść sam, zamiast tylko czytać o drodze, którą inni szli oraz idą. Może już od dawna błąkasz się i szukasz, bo czujesz, że ta droga szeroka i udeptana, po której stąpają wszyscy wokoło, nie jest dla ciebie odpowiednia. Jest już może zbyt prosta, zbyt łatwa, a przede wszystkim, zbyt pozioma. Idą nią wszyscy powoli, wygodnie, bez wysiłku, a też i bez widoków. Niewiele muszą dawać z siebie, ale też i niewiele za to otrzymują. A ty wolałbyś ofiarować więcej, aby więcej osiągnąć. Wolałbyś włożyć choćby największy wysiłek, dać siebie całego, ale za to otrzymać tyle, ile wart jest ten wysiłek, ile ty cały jesteś wart.

To dobrze, że tamta droga szeroka i ludna już jest zbyt pozioma dla ciebie. Dobrze, że chcesz zejść z niej, a wstąpić na ścieżkę krótszą i bardziej stromą, aby szybciej na szczyt się wspinać. Dobrze to świadczy o tobie, bo wskazuje, że dorosłeś już do wstąpienia na "ścieżkę". Zbadaj siebie jednak dokładnie i oblicz swe siły. Przeprowadź ocenę siebie, surową i trzeźwą, czy rzeczywiście chcesz dać całego siebie, całego bez reszty? Czy nie zniechęcisz się wkrótce i nie spadniesz ze "ścieżki" z powrotem na dawną drogę? Spadać z niej będziesz nie raz, nim na pochyłości stromej zdołasz utrzymać się stale, idzie tylko o to, abyś, gdy spadniesz, podniósł się rychło mimo potłuczeń i poranień, abyś nie biadał nad sobą, lecz bez zwłoki wytężył wszystkie siły do ponownego wspinania się po ścieżce. Idzie o to, abyś zdał sobie sumiennie sprawę z tego, czy twój zapał do wstępowania na ścieżkę, to nie chwilowy kaprys tylko, lub – co gorsza – zniechęcenie życiem normalnym na skutek jakiegoś niepowodzenia.
Skoro jednak książkę wziąłeś do ręki i chcesz ją czytać, to może chęci twe są szczere i trwałe. Może rzeczywiście nie znajdujesz w swym życiu teraźniejszym nic, co by ci się wydawało celowe i godne wysiłków. Może patrzysz na tych współ ludzi jak na dzieci, ponad które już wyrosłeś i chcesz porzucić ich bezmyślne zabawy, a zabrać się do czegoś poważniejszego. Jeżeli życie ich wydaje ci się bezmyślne i płaskie nie chwilowo tylko, pod wpływem jakiegoś rozczarowania, lecz jeżeli nawet wśród powodzenia i zadowolenia odczuwasz stale coś podobnego do pustki i niedosytu, to może już naprawdę dorosłeś do "ścieżki". Zważ jednak, że ścieżka, o której tu czytasz jest najkrótsza i najbardziej stroma ze wszystkich, że bardzo rychło odbiegniesz od drogi wygodnej zbyt daleko, aby móc potem na nią wrócić. Są ścieżki może nieco dłuższe, ale nie tak strome i uciążliwe, a przede wszystkim, nie odbiegające tak daleko od drogi, po której kroczy powoli ogromna większość ludzkości. Z tamtych ścieżek masz łączność ciągłą z tym wszystkim, co ludzie nazywają światem, masz w każdej chwili odwrót otwarty. Nie są tak strome i trudne, ale wiodą również w górę, chociaż nie tak szybko. Droga studiów naukowych, twórczość artystyczna, praca społeczna, oto ścieżki, zbyt trudne dla próżniaków, ale dla ciebie już dostępne. Może ci któraś z nich wystarczy, bo wysiłków możesz wkładać w każdą tyle, ile tylko sam zechcesz i dojść na każdej tak wysoko, jak wysoko zechcesz. Wygodniejsze są o tyle, że nie wymagają takiego nakładu pracy nad sobą, skierowując działalność w przeważającej części na zewnątrz, na przedmioty, nie na podmiot – a to jest łatwiejsze.

Jeżeli jednak i to jest dla ciebie zbyt łatwe, to zważ jeszcze, że i w pracy nad sobą masz różne ścieżki leżące między dwoma biegunami tak odległymi od siebie jak "Hatha joga" ["Hatha joga" jest to nazwa jednej z metod rozwijania zdolności paranormalnych powstałej w Indiach, w Średniowieczu. Jest to metoda mechaniczna, nie dająca uzdolnień wysokich i trwałych. Stosują ją np. fakirzy – przyp. J.A.S.] z jednej strony, a droga świętych – z drugiej. Niech cię nie razi zestawienie obok siebie rzeczy tak bardzo różnych. Są to również ścieżki, i to ścieżki niełatwe. Na nich jednak można jeszcze oczekiwać czegoś dla siebie, można wstępując na nie powiedzieć sobie: daję wszystko czym jestem, całą moją wartość i za to oczekuję w zamian tyle, ile jestem wart.

A na tej ścieżce, o której tu czytasz, powiedzieć tego nie możesz. Tu nie czeka cię nic, żadna korzyść, żadna nagroda, tylko poczucie, że spełniłeś wszystko, do czego byłeś zdolny, że nic nie zmarnowałeś, nic nie zaniedbałeś.

Dlatego też konieczne jest, abyś uświadomił sobie jak najwyraźniej cel, do którego chcesz dążyć. Nie wystarczy tu powiedzieć sobie ogólnikowo: "Nie zadowala mnie takie życie, jakie wiodą wszyscy ludzie w otoczeniu, muszę znaleźć dla siebie coś więcej". Idzie o to, jak w twych wyobrażeniach wygląda to "coś więcej" i na czym ono polega. Jeżeli pragniesz więcej zadowolenia dla siebie, to go nie znajdziesz na tej ścieżce. Zwróć się wtedy do hatha jogi. Jeżeli wiedzie cię ciekawość poznania światów nadzmysłowych, to poznasz je na "ścieżce", ale dopiero wtedy, gdy przestaniesz pragnąć ich poznania. Jeżeli chcesz uzyskać władze magiczne, zdolności cudowne, uzyskasz je, ale dopiero wtedy, gdy będzie zupełnie wykluczone, że będziesz je kiedykolwiek chciał zużytkować w celach osobistych. Zatem, niewiele obiecuje ci ta ścieżka. Jeżeli jednak szukasz jej pomimo tego, a może właśnie dlatego, że nie obiecuje ci żadnych korzyści osobistych, to dorosłeś do niej naprawdę. Dorosłeś do niej, bo wyrosłeś z tego mniemania błędnego, jakoby mogła istnieć jakaś inna korzyść rzeczywista poza korzyścią ogółu.

Cel twój musi być najzupełniej niesamolubny. Niczego nie wolno ci pragnąć dla siebie, niczego pożądać dla przyjemności własnej lub korzyści osobistej. Jedynym pragnieniem, jedynym dążeniem twoim, musi być zawsze tylko dobro ogółu, dobro nie tylko wszystkich ludzi bez różnicy narodu, rasy, wyznania, kultury, poziomu moralnego, lecz także dobro całego wszechświata, a więc zarówno dobro duchów i aniołów, jak dobro zwierząt, roślin i wszelkiego stworzenia. Nie sądź, że jesteś za słaby na to, aby twoje siły mogły się przydać na coś aniołom czy roślinom, bo gdy znajdziesz się na ścieżce, siły twoje wzmagać się będą do potęgi nadludzkiej, wprost niepojętej. Wszak będziesz się zbliżać coraz bardziej do Boga, wiec też coraz więcej uczestniczyć będziesz w boskiej wszechwiedzy i wszechpotędze.

Ale Bóg niczego nie chce dla siebie, a ty będziesz szedł ścieżką bożą, więc też coraz bardziej musisz pozbywać się egoizmu, coraz więcej zapominać o sobie. Czy jesteś gotów na to, aby swoje "Ja" przekreślić raz na zawsze? Aby zawsze mówić – nie tylko ustami, ale i w najgłębszym swoim przekonaniu: "Nie moja, ale Twoja niech się dzieje wola"?. Jeżeli tak, jeżeli naprawdę i szczerze gotów jesteś wyrzec się wszelkiej myśli o sobie, wszelkiego egoizmu, to dojrzałeś do ścieżki. Wstępuj zatem na nią śmiało, ale wstępuj zaraz, dzisiaj, bo gdy zaczniesz się wahać i odkładać, to widocznie jeszcze do niej nie dorosłeś.

Wkrótce spostrzeżesz, ile ci da ta ścieżka, ile skarbów nieocenionych znajdziesz, na niej właśnie dlatego, że ich nie pragniesz i nie szukasz. Znajdziesz, przede wszystkim, spokój ogromny, słodki i cichy, bo spokój Boży. Znajdziesz zdrowie duszy, a nawet fizyczne, tak kwitnące i trwałe, jakiego nie dałyby ci najpomyślniejsze warunki zewnętrzne. Znajdziesz wiedzę nieogarnioną – nie tę książkową, nabywaną pamięciowo i pojęciowo – lecz tę bezpośrednią, która wie, bo widzi i rozumie. Znajdziesz i to, co ludzie zwą jasnowidzeniem, chociaż w nie nie wierzą: będziesz mógł patrzeć we wnętrze Ziemi i w światy dalekie, na dusze ludzkie i na duchy aniołów, będziesz mógł rozmawiać zarówno z tak zwanymi zmarłymi, jak i z żywymi, choćby najbardziej oddalonymi. Znajdziesz wreszcie te wszystkie władze magiczne i moce niepojęte, które ludziom zjednywały przydomki albo świętych, albo czarowników. Będziesz je miał do dyspozycji nieograniczonej wszystkie, bez wyjątku.

Znajdziesz na ścieżce to wszystko, a raczej będziesz to znajdował kolejno, coraz więcej z każdym krokiem, bez żadnych z twej strony starań lub wysiłków. Ujrzysz, że jesteś otoczony bogactwami, władzą, zaszczytami, sławą, ale wszystko to będzie już dla ciebie bez wartości. Będą to tylko ciężary coraz to nowe i coraz to większe, obowiązki coraz to cięższe, ale zdołasz im wszystkim sprostać, bo nie będziesz niczego pragnął dla siebie.

Tyś dotychczas szukał tej ścieżki, nie wiedząc może nawet jasno, czego szukasz. Czułeś tylko, że poza tym wszystkim, co poznałeś dotychczas, czego się dowiedziałeś i czego doświadczyłeś w życiu, musi być coś więcej jeszcze, coś innego, wyższego, a przede wszystkim, bardziej rzeczywistego. To, co dla innych ludzi jest najbardziej realne i rzeczywiste, straciło już dla ciebie wartość czegoś realnego i prawdziwego. Szukałeś czegoś więcej ponad to wszystko, bo nie wystarczają ci już te zwykłe, poziome, powszednie pragnienia i dążenia ludzkie. A czy wiesz dlaczego ci nie wystarczają? Oto dlatego, że w tobie żyje coś więcej, niż w twoich współbraciach. Żyje już w tobie Iskra Boża. Iskra taka sama żyje również we wszystkich twych bliźnich, ale oni o niej nie wiedzą. Dla nich za wcześnie jeszcze, aby mogli poczuć, że ją mają w sobie. Ty jednak już ją zaczynasz odczuwać, może najpierw nieświadomie, ale niewątpliwie. W duszy twojej, w głębi wnętrza twej istoty, poczyna żyć coś nie znanego tobie dotychczas, podobnie jak w łonie matki poczyna się budzić życie nie znanego jej jeszcze dziecięcia. Poczyna żyć w tobie Iskra Boża, bo już dojrzałeś do tego, aby ona mogła życie świadome rozpocząć. U innych ona śpi, u ciebie jednak już się budzi. Dlatego więc pragniesz czegoś nieznanego, czegoś naprawdę realnego i rzeczywistego, czego nie znalazłeś na świecie.

Czujesz już wyraźnie i niewątpliwie, że w tobie jest coś więcej ponad twe "ciała", twe powłoki widome lub nieuchwytne. Wiesz, że przeszedłszy przez wrota śmierci, zdejmiesz je z siebie kolejno: naprzód ciało fizyczne, potem eteryczne, jeszcze później astralne, a wreszcie myślowe [Szczegóły o tych "ciałach" względnie powłokach znajdzie Czytelnik w książce Chodkiewicza "Anatomia ciał niewidzialnych człowieka" – przyp. J.A.S.]. A kto je zdejmie z ciebie? Właśnie ty, prawdziwy ty. Czujesz już, że te ciała twoje, to nie ty, że są one tylko sukienkami dla ciebie. Ty w nich tylko mieszkasz, ale nimi nie jesteś. Cóż więc pozostanie z ciebie, gdy je zdejmiesz wszystkie po kolei? – Pozostaniesz właśnie ty, Iskra Boża, jaźń wyższa. Pozostanie z ciebie to, co jest w tobie nieśmiertelne, realne, rzeczywiste, co przetrwa poza śmierć i poza wszystkie zgony.

Budzi się w tobie do świadomości ta twoja cząstka nieśmiertelna i dlatego nie wystarcza ci już to, co wystarcza jeszcze zupełnie twym współbraciom. Dlatego właśnie zaczynasz szukać czegoś więcej, bo sam masz w sobie już coś więcej. Nauczyłeś się już słyszeć "głos bezdźwięczny", przemawiający w tobie bez słów, twój głos sumienia. Umiesz go słuchać, może jeszcze nie zawsze, ale w większości wypadków. On to powiada ci, że te powłoki twoje, to nie ty, on daje ci uczucie niezadowolenia z siebie i ze świata. Możesz go jeszcze nie usłuchać nieraz, ale zdławić go i stłumić w sobie już nie zdołasz, bo jaźń wyższa, Iskra Boża żyje w tobie.

Zatem, już nieco wyraźniej zaczyna ci się zarysowywać przed oczyma twój cel. Chciałbyś, aby panem w tobie było nie to, co śmiertelne, co znikome, lecz to, co wieczne, co Boskie. Nie chcesz być dłużej sługą swych ciał, choćby tak subtelnych jak astralne lub myślowe. Chcesz nauczyć się władać nimi, posługiwać się nimi jako narzędziami posłusznymi twej jaźni wyższej. Wiesz także, iż tego nie nauczysz się nigdzie na świecie i dlatego błąkasz się i szukasz.

Dotychczas rządziły tobą ciała twoje, robiły z tobą, co chciały, a ty słuchałeś bez oporu, bo nie wiedziałeś, że można nie posłuchać. Ale twoja jaźń wyższa już się budzi i upomina o swe prawa. Rządy w tobie ma objąć Bóg, podczas gdy dotychczas rządziło w tobie zwierzę. Gdybyś rozpoczął walkę sam ze sobą, to znaczy, z twoimi ciałami, nie osiągnąłbyś celu. Nie o rozdwojenie idzie, nie o walkę, lecz o zjednoczenie. To, co niższe w tobie, ma wejść w zgodność z twą jaźnią wyższą, ma się dostroić, zjednoczyć. Dążenia tych dwóch części nie mogą być już dłużej rozbieżne, lecz mają być zgodne. Twa jaźń niższa ma się zjednoczyć z wyższą. Zjednoczenie takie nazywa się w sanskrycie jogą, jeżeli wolisz wyraz nowoczesny, nazwij to sobie syntezą.

Zatem, celem twoim jest joga [Yoga/ħ]. Nie wzbraniaj się wymienić głośno tej nazwy tylko dlatego, że była znana pradawnym Indom. Od ich czasów ludzkość postąpiła już bardzo znacznie w rozwoju, ale nie tak daleko jeszcze, aby joga nie była nam już dziś potrzebna. Sam widzisz, jak mało jest w twym otoczeniu ludzi, którzyby zjednoczeni już byli ze swą jaźnią wyższą. Oczywiście, czym innym jest joga jako idea, jako cel, a czym innym metody prowadzące do osiągnięcia tego celu, czyli systemy jogi. Cel został ten sam od prawieków, ale środki zmieniają się w miarę postępu ludzkości. Dziś już dawna radża joga indyjska nie tylko nie byłaby owocna, lecz nawet oznaczałaby pewne cofnięcie w procesie rozwoju. W starożytności, u pradawnych Indów, zjednoczenie jaźni wyższej z niższą nie było jeszcze możliwe "na jawie", w stanie świadomości dziennej, bo do tego ówczesny człowiek nie osiągnął jeszcze odpowiedniego poziomu rozwoju. Osiągnięcie jogi czyli zjednoczenia dostępne było wówczas tylko w stanie "samadhi" [Samādhi] czyli w stanie takim, który dziś nazywamy transem lub snem magnetycznym. Dziś natomiast, idzie o jogę nie w krótkich chwilach transu i stanu nieprzytomności, lecz o jogę na jawie, przy zachowaniu pełnej świadomości. I to da się dziś osiągnąć, bo już posunęliśmy się odpowiednio dalej w rozwoju. Niech cię zatem nie drażni wyraz joga lub inne wyrazy sanskryckie, skoro nie mamy na nie nazw polskich.

Zrozumiesz, że joga nowoczesna musi być inna niż joga staroindyjska, jeżeli ją traktujesz jako "ścieżkę", jako metodę. Wielu rzeczy, które pradawni Indowie musieli dopiero rozwijać dzięki systematycznym ćwiczeniom, ty już nie musisz rozwijać, bo są już w tobie gotowe i rozwinięte. Natomiast kształcić i rozwijać musisz to, co Praindom nieznane było nawet z nazwy i zupełnie niedostępne nawet ich radża joginom, bo do tego wówczas jeszcze nie dorośli. Nie myl zatem metody radża jogi z celem radża jogi. Podobnie błędne byłoby mylenie metody "wtajemniczenia" egipskiego lub chrześcijańskiego z ich celem.
Idzie ci zatem o środki i tych środków szukałeś, lecz nigdzie ich znaleźć nie mogłeś. Napotkałeś może książki o tytułach mniej lub więcej tajemniczych, zawierające rzekomo wskazówki prawdziwe jak ćwiczyć jogę, ale twój głos nieomylny powiedział ci już, że tym wskazówkom i pouczeniom ufać nie można. Oto masz jeszcze jeden dowód więcej, jak rządzić tobą potrafi twoja Iskra Boża, gdy ją do głosu dopuścisz, gdy jej powierzysz rządy nad sobą. Gdyby ona ci powiedziała, że i to, co tu czytasz, jest złe dla ciebie, przestań czytać dalej bez wahania, bo "głos twój bezdźwięczny" poradzi ci zawsze najlepiej. Ale on ci tego czytać nie zabroni, raczej ludzie by mogli zabraniać, a czy masz ich posłuchać, powie ci znowu twoje sumienie.

Wyboru środków do ćwiczenia się w jodze, czyli do wstępu na "ścieżkę" najlepiej również dokona twój głos sumienia, twoja jaźń wyższa, bo ona sama wie nieomylnie, co jest dla niej odpowiednie. Środki znakomite znajdziesz w małej książeczce, którą znasz od dziecka i może jeszcze umiesz na pamięć. Jest nią "Katechizm", najzwyczajniejszy katechizm chrześcijański. Zaprowadzi cię on na ścieżkę równie pewnie jak przepisy "szkół" najtajniejszych, oczywiście, pod warunkiem, że nie tylko będziesz go umiał na pamięć, lecz i wykonywał go zawsze w życiu. Katechizm dlatego wydaje się niezrozumiały lub niewystarczający, bo ludzie znają go tylko z samego czytania, lecz nie z wcielania jego postanowień we własnym życiu. Posługują się jedynie słowami, zamiast wykonywać w życiu to, co w nim zawarte. Może jednak droga katechizmu wydaje ci się zbyt powolna. Weź w takim razie inną książeczkę, zapewne również ci znaną: "Naśladowanie Chrystusa" Tomasza a'Kempis. O tej ścieżce nie powiesz już, że jest zbyt prosta, jeżeli ją przeczytałeś z uwagą i zrozumieniem. Może natomiast powiesz, że jest dla ciebie mniej dostępna, bo przeznaczona była dla zakonników, a ty żyjesz wśród świata. Jednak naśladować Chrystusa może każdy, kto tylko tego naprawdę zechce. Dlatego też w dalszych rozdziałach spotkasz się z cytatami z tej książeczki i zauważysz, że jest ona niezrównana.

To, co dalej powiem, będzie co najwyżej uzupełnieniem jej, ale nie ulepszeniem.
Tytuły tych dwóch książeczek wyjaśniły ci już, jakimi środkami możesz uzyskać wstęp na ścieżkę. "Jeżeli chcesz wnijść do Królestwa Niebieskiego, chowaj przykazania". Bez nich nie dotrzesz nigdy do wrót ścieżki, choćbyś zgłębił przepisy wszystkich szkół tajemnych. Do tych wrót musisz być nie tylko dojrzały, ale i przygotowany. Masz przygotować przybytek odpowiedni na mieszkanie dla twej jaźni wyższej, dla Iskry Bożej w tobie. Mieszkanie to musi być odpowiednio jasne i czyste. Dlatego też musisz oczyścić nie tylko ciało fizyczne, ale i duszę, czyli ciała niewidzialne. Musisz pracować nad ciałem fizycznym tak samo jak nad eterycznym, astralnym i myślowym, czyli nad tym wszystkim, co dotychczas nazywałeś "sobą". A ta praca nad sobą nie jest niczym innym jak tym, co zawiera katechizm lub "Naśladowanie Chrystusa".

Nie sądź, że pracę nad sobą można pominąć, że można ją zastąpić czymś innym. Są ścieżki, które rzeczywiście podają sposoby zdobycia pewnych umiejętności bez takiej pracy umoralniającej nad sobą. Te sposoby zastępcze dają jednak i władze zastępcze, dają surogaty, imitację, ale nie to, czego ty szukasz. Twój głos wewnętrzny powiedział ci już, że nie na tamtych ścieżkach jest droga dla ciebie. One są dla tych, którzy inną ścieżką jeszcze pójść nie potrafią lub nie chcą. Ale ty już potrafisz, a przede wszystkim chcesz, chcesz silnie i szczerze.

"Gdy uczeń jest gotów, pojawia się Nauczyciel" – mówili starożytni. Musisz być zatem przygotowany, zanim Mistrza znajdziesz. Bez tego przygotowania daremne będą wszelkie twe usiłowania, aby zwrócić uwagę Mistrza na siebie. Bądź jednak pewny i nie miej wątpliwości, że Mistrz z pewnością dojrzy cię i zbliży się do ciebie, gdy będziesz "gotów", ale nie wcześniej. Jeżeli zatem wydaje ci się, że Nauczyciela już powinieneś znaleźć, lecz nie spotkałeś go dotychczas, to widocznie nie jesteś jeszcze dostatecznie przygotowany, nie jesteś jeszcze godny tego, aby On wejrzał na ciebie. Nie wątp jednak nigdy, że będziesz godny tego, gdy tylko przygotujesz się w wymaganym stopniu.

Słusznie pisze A. Besant (A. 273): "Wstęp na tę ścieżkę wprowadza człowieka na stanowisko ucznia czyli czeladnika próbnego, a któryś z Mistrzów bierze go w opiekę, uznawszy go za człowieka, co wystąpił z szerokiej drogi ewolucji i szuka Mistrza, który by go poprowadził po ścieżce bardziej stromej... i kierował jego krokami. Nauczyciel ten oczekuje go już u wejścia na ścieżkę, a chociaż nowicjusz nie zna jeszcze swego Mistrza, On zna go już, widzi jego usiłowania, kieruje jego krokami, wprowadza go w sytuacje najlepsze dla jego rozwoju, czuwając nad nim z pieczołowitością matki. Droga może się wydawać samotna i ciemna, ale Przyjaciel jest zawsze w pogotowiu...".

Do tej ciemności i samotności musisz przywyknąć już od chwili samego wejścia na ścieżkę, bo one będą ci towarzyszyć przez większą część drogi. Zauważ, że wychodzisz w górę, ponad Ziemię. Dotychczas stąpałeś po Ziemi, byłeś otoczony ludźmi, wszystko wydawało ci się pełne ruchu, dźwięku i światła. A teraz wkraczasz tam, gdzie przestrzeni jest bardzo wiele, lecz ludzi bardzo mało. Wchodzisz na ścieżki nie uczęszczane. Ludno i pełno dotychczas zresztą nie było, bo sam wiesz, że ci się tylko tak wydawało. Czułeś samotność i pustkę wśród zgiełku świata. Zatem samotność dalsza nie powinna cię trwożyć. Będzie ona zresztą tylko pozorna, bo Mistrz zawsze jest w "pogotowiu", chociaż Go nie widzisz.

Nad każdym twoim krokiem czuwa On, ten Wielki Niewidzialny, i każdym krokiem kieruje. Skoro wstąpisz na ścieżkę, wkrótce zauważysz wpływ Jego opieki. Życie twoje, dotychczas dość jednostajne i spokojne, zacznie się ustawicznie zmieniać, jakby przyspieszało swe tętno. Warunki wygodne i trudne poczną następować po sobie coraz szybciej. Okresy czynności wytężonej ustępować będą kolejno czasom głuchym i pustym, a po nich nastąpią znów tygodnie lub miesiące zdwojonych obowiązków, jakim zwykły człowiek nie miałby sił podołać. To następstwo szybkie burz i pogody zsyła na ciebie Mistrz, abyś doświadczył zmienności i znikomości wszystkiego, co ziemskie, abyś mógł łatwiej myśl oderwać od rzeczy doczesnych. Wszystko, czego zapragniesz, mieć będziesz, ale nigdy w tej chwili, gdy pragniesz, lecz dopiero wtedy, gdy już pragnąć przestaniesz. Abyś poznał, że wartość rzeczy tkwi nie w nich samych, lecz w twoim pragnieniu. Osoby lub rzeczy, do których przywiązałeś się najsilniej, opuszczać cię będą właśnie wtedy, gdy ich posiadanie wyda ci się najbardziej pewne. Właśnie w takich chwilach samotność i pustka wyda ci się wprost nieludzka, nie do zniesienia, ale pamiętaj, że Mistrz będzie wówczas szczególnie blisko przy tobie. Wszak ty postanowiłeś ofiarować wszystko, wyrzec się wszystkiego, aby tylko uzyskać wstęp na ścieżkę, aby pójść w ślady Tego, który "nie miał gdzie głowy skłonić".

Oto są środki wiodące do wrót ścieżki. Nic dziwnego, że poza tymi wrotami tak mało ludzi napotkasz. Dla nich to zbyt ciężkie jeszcze i trudne: wyrzec się wszystkiego, wszelkich zamiłowań osobistych, wszelkiej myśli o sobie. Dlatego tam tak pusto i ciemno. Ale ciemno na razie tylko. Ciemno będzie chwilowo dla ciebie, boś i ty sam ciemny jeszcze. Później, gdy Iskra Boża w tobie roznieci się w ogień potężny, rozświetli przestrzeń wokół ciebie. Wtedy jasno będzie na twej drodze, bo ty sam światłem się staniesz. Tam nie ma takiego Słońca jak na Ziemi, tam każdy sam musi być Słońcem. cdn.

Józef Aćarja Świtkowski

 
Portal wiedzy ezoterycznej:

© Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone przez: radza-joga.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz