czwartek, 16 listopada 2023

Radża Joga - Jama

Kurs wprowadzający część VI



6. JAMA [Yamā/h] - (Oczyszczanie)

Wiesz już,  że "Jama", pierwszy stopień  ścieżki, obejmuje "pięć przykazań ", które uczniowie tajemni w Indiach musieli zachowywać już przed wstąpieniem na  ścieżkę. Wiesz także, że przykazania te, obowiązujące ich w swoim znaczeniu dosłownym, są już dziś  dla nas przepisami moralności najelementarniejszej. Przejdź¸ jednak kolejno każde z tych przykazań  i zastanów się nad wszystkim, co ono w sobie mieści, a zobaczysz, że nie są tak proste, jak się wydaje. "Nie zabijać" znaczy nie tylko nie uśmiercać człowieka lub zwierzęcia. Zabijać można nie tylko w sposób doraźny, gwałtowny. Można także szkodzić powoli, stopniowo i tym zabijać. Ponadto, można zabijać nie tylko ciało fizyczne, lecz także astralne lub myślowe. Jeżeli budzisz w kimś  uczucia szkodliwe lub myśli niepokojące, jeżeli zachwiewasz jego ufnością w dobro i prawdę, zabijasz go tak samo, jak wtedy, gdy mu dajesz pracę ponad siły, pokarm niedostateczny lub zapłatę zbyt niską. 

Zabijasz go także i wtedy, gdy patrzysz biernie, jak ktoś drugi mu szkodzi, chociaż masz moc zapobieżenia temu. Zabijasz, wreszcie, i wtedy, gdy krępujesz czyjąś  wolność  osobistą, gdy nadużywasz twej władzy nad kimś po to, aby go wbrew woli zmusić do czegoś , co tobie, ale nie jemu, wydaje się dobre dla niego. Nie powinieneś  oczywiście wyciągać tu wniosków zbyt skrajnych i mówić np. "Nie będę ratował tonącego, bo i może w jego pojęciu dobre jest, aby się utopił". Jeżeli on naprawdę uważa utopienie się za dobre, to mimo twego ratunku, spróbuje się topić powtórnie, gdy ciebie nie będzie w pobliżu. Pamiętaj także, że często karma obróci w niwecz twą pomoc, ale już wiesz zapewne, że dla ucznia tajemnego rozstrzygający jest nie wynik, lecz intencja. Gdy bronisz kogoś  pokrzywdzonego, ale obroni go, mimo wszelkich chęci nie zdołałeś , to karma jego przeszkodziła twej obronie, ale ty nie masz grzechu przeciw przykazaniu, bo zrobiłeś , co do ciebie należało.

Drugie z przykazań  "nie kłamać" obejmuje również znacznie więcej, niż się przez to rozumie. Kłamać można nie tylko ustami, lecz także postępkami, a nawet myślami. Gdy udajesz, że pracujesz, aby tylko zmylić nadzór przełożonego, choćby on na ciebie nie patrzył, to kłamiesz tak samo, jak wtedy, gdy silisz się na uprzejmość  wobec kogoś , od kogo spodziewasz się coś uzyskać. Gdy mówiąc o kimś, przemilczasz jego zalety, a wymieniasz tylko wady, kłamiesz tak samo, jakbyś  mówił o nim rzeczy nieprawdziwe, a więc oszczerstwa. Wówczas zabijałbyś go tak samo, jak wtedy, gdy nie prostowałbyś czyichś  oszczerstw o nim, wiedząc, że to oszczerstwa. Gdy myślisz o kimś nieprawdziwie, kłamiesz, bo wiesz już, że myśli to istoty, które żyją i działają. Te twoje myślaki kłamliwe pójdą w  świat, będą przylegały do ludzi i pobudzały ich do myśli podobnie kłamliwych. Tak samo kłamiesz, gdy myślisz nieprawdziwie nie o kimś , lecz o czymś; gdy nie myślisz o tym zgodnie z tym, co wiesz, lecz przeciwnie. Kłamiesz, gdy zapatrujesz się pesymistycznie na życie, gdy przypuszczasz wszędzie złe następstwa, chociaż nie masz żadnej podstawy do tego. Kłamiesz wreszcie, gdy twą bezczynność motywujesz brakiem sił, podczas gdy czujesz, że przy dobrej woli wykrzesałbyś  z siebie jeszcze dosyć sił. Znasz pewnie przysłowie: "Kto kłamie, ten kradnie". Dlatego drugie przykazanie wiąże się  ściśle z trzecim. Kradniesz nie tylko wtedy, gdy drugiemu coś  zabierasz bez jego wiedzy, lecz i wtedy, gdy zatajasz przed nim coś, co mógłby zdobyć, gdyby o tym wiedział. Milczenie może być równie dobrze kradzieżą jak i kłamstwem. Gdy czas przeznaczony na wypełnianie obowiązków, marnujesz na coś  innego, kradniesz go równie jak kradniesz czas drugiemu, gdy go swą osobą zajmujesz. Jeżeli natomiast spełniasz za kogoś  jego obowiązek, przeszkadzasz mu tym w jego spełnieniu i kradniesz mu sposobność  do odrobienia części jego karmy. Gdy sobie przypisujesz czyjeś  zasługi, kradniesz mu je, pomimo że on na tym nic może nie ucierpi. 

Gdy natomiast chciałbyś być przesadnie altruistycznym i swoje zasługi przypisywać komuś drugiemu, kradłbyś  je sobie, a jego narażałbyś  na podejrzenie o kłamstwo. Nie działaj nigdy za kogoś  innego i nie strój go w twoje piórka! Wszelka przesada jest grzechem. Kradniesz, jeżeli jako przemysłowiec wyzyskujesz pracą twych robotników lub jako bankier wyzyskujesz obce pieniądze. Kradniesz jako kupiec, gdy zarabiasz, ile tylko zarobić można, a nie tylko tyle, ile powinno wynosić twoje wynagrodzenie za pracę w kupiectwie. Kradniesz jako urzędnik, gdy przyjmujesz wynagrodzenie za czynności, za które już pobrałeś  płacę od pracodawcy. Kradniesz jako nauczyciel, gdy zamiast uczyć, zajmujesz twych wychowanków czymś  innym, nie mówiąc już o posługach dla siebie. Kradniesz jako polityk lub poseł, gdy zamiast dbać o sprawy twych wyborców, kierujesz nimi na swoją korzyść. Kradniesz wreszcie, gdy od kogokolwiek wymagasz dla siebie posług, którym sam sprostałbyś bez uszczerbku dla twych obowiązków.

Najbardziej zmieniło swą treść od czasów praindyjskich przykazanie czwarte. "Żyć bez wyuzdań " łatwiej było niegdyś  Indom, niż nam dzisiaj. Mamy dziś nie tylko nie znaną dawniej różnorodność środków dogadzania zmysłom, lecz wysubtelniliśmy te zmysły do wysokiego poziomu. Tytoń, kawa, herbata, różne rodzaje alkoholi, potrawy najwymyślniejsze, urządzenia techniczne udogadniające życie fizyczne, wszystko to jest przeciwne przykazaniu czwartemu. Nowoczesna technika wspiera przemysł i handel, aby ludziom stworzyć jak najwięcej potrzeb, ponieważ te potrzeby tworzą sens istnienia przemysłu i handlu. A od wszelkich potrzeb, które nie są niezbędne, musisz być wolny, bo one właśnie wiążą cię do życia "tamasowego", zabierają ci niepotrzebnie tyle czasu i uwagi, że niewiele go zostaje na czynności potrzebne.

Twoje życie powinno by jak najprostsze, bez żadnych wymagań  zbędnych zarówno w urządzeniu mieszkania jak i w wyżywieniu, odzieży i rozrywkach. Nie oznacza to bynajmniej ascetyzmu. Umartwianie siebie byłoby grzechem przeciw pierwszemu przykazaniu, a w dodatku byłoby ci przeszkodą w dalszych ćwiczeniach. Dbaj o ciała swoje o tyle, o ile dba o konie właściciel. Daj im wszystko, czego im potrzeba, aby były zdrowe i silne, ale chroń  je od rozwiązłości. Gdy będziesz czytał o asanie, znajdziesz jeszcze niektóre wskazówki z tym związane. Teraz zapamiętaj tylko, że przykazanie dotyczące umiarkowania życiowego odnosi się nie tylko do twej osoby, lecz obejmuje i twych bliźnich, którzy od ciebie zależą w jakimkolwiek stopniu. Zatem, grzechem będzie dogadzanie twym najbliższym, rozpieszczanie ich, albo tzw. "miłość  małpia", tak często, niestety, napotykana u rodziców i wychowawców. Równocześnie zbytnia surowość  byłaby grzechem przeciw przykazaniu pierwszemu. Przeciw czwartemu – grzeszyć można również pośrednio.

Piąte przykazanie może ci się wydać niezrozumiałe, bo przecież, na pozór, nic nie może ci zaszkodzić, gdy przyjmiesz podarek dobrowolny. W pojęciu podarku mieści się jednak coś niezasłużonego, a nic takiego ci się nie należy; ponadto obciąża cię karmicznie, bo wiąże cię z obdarowującym obowiązek odwzajemnienia. Otóż, właśnie niezasłużoność  jest w tym przykazaniu rzeczą główną. Nie na samym tylko przyjmowaniu podarunków grzech polega. W równym stopniu grzechem jest pożądanie podarków, życzenie ich sobie. Bądź zawsze pewny i nie miej tu wątpliwości, że tyle, ile jesteś wart, otrzymasz bezwarunkowo, ale ponad to nie żądaj niczego. Z takich nadmiernych pożądań  rodzi się chciwość  i zawiść , a z tego powodu, że się nie spełniają, rodzi się  niezadowolenie ze  świata, uczucie krzywdy, niechęć do życia. Ty od wszelkich uczuć tego rodzaju masz się oswobodzić, masz z nich oczyścić swe ciało astralne.

Nie oczekuj niczego ponad to, co ci się sprawiedliwie należy. Więcej nie otrzymasz nigdy, raczej otrzymasz mniej, bo może swą karmą  ciągnąłeś na siebie takie uszczuplenie. Gdy ci się wydaje, że powinieneś mieć lepsze niż masz warunki życiowe, pomyśl najpierw o tym, czy potrafiłbyś lepszym warunkom sprostać. Te lepsze warunki, to zarazem i cięższe obowiązki. Jeżeli jesteś pewien, że dorosłeś do lepszego stanowiska, to, przede wszystkim, na tym dotychczasowym wykonuj swe obowiązki jak najsumienniej, bo to może tylko pomost do wyższego, i tylko wtedy lepsze otrzymasz, jeżeli do niższego okażesz się odpowiednim. Przede wszystkim, nie wątp nigdy, że je otrzymasz. Jeżeli pragniesz spełnienia, a myślisz ciągle o przeszkodach, sam tymi myślami powstrzymujesz spełnienie. Wszystko, czego ci naprawdę potrzeba, będziesz mieć, ale też nic ponad to, co rzeczywiście potrzebne, nic takiego, co tylko miłe lub wygodne. Gdy będziesz na stopniach wyższych, przestaniesz już pragnąć czegokolwiek dla siebie. Teraz ucz się tego, pozbywaj się pożądań, kolejno, jednego po drugim, oczyszczaj z nich ciało astralne i myślowe.

Zaczynasz teraz patrzeć z innego punktu widzenia na te pięć przykazań , które na pierwszy rzut oka wydawały ci się dość naiwne. Widzisz, że da się w nich pomieścić i dekalog Mojżeszowy i przykazania chrześcijańskie, o ile są zakazami biernymi, nie nakazami czynnymi. Do czynnych przystąpisz na stopniu nijamy, tu masz dość pracy przed sobą, zanim tych pięć biernych przyswoisz swym ciałom. Widzisz już, jak niesłychanie wiele obejmuje w sobie jama, owych skromnych pięć przykazań. Przejdź kolejno myślą wszystkie znane ci wady i usterki charakteru ludzkiego, a znajdziesz je bez wyjątku w tych przykazaniach. Biorąc dla ułatwienia katechizm, pomieścisz bez trudności wymienione w nim "siedem grzechów głównych" w pięciu zakazach jamy. Pycha jest naruszeniem zakazu piątego i trzeciego, łakomstwo drugiego i czwartego, nieczystość pierwszego i czwartego, zazdrość pierwszego i piątego, obżarstwo i pijaństwo – pierwszego i czwartego, gniew – pierwszego, lenistwo trzeciego i czwartego. Jeżeli pójdziesz dalej w poszukiwaniach wad ludzkich, pomieścisz je również w zakazach nijamy. Skąpstwo np. powiążesz z trzecim, zgryźliwość z trzecim, oszustwo z pierwszym i trzecim itd.

Gdybyś nie był jeszcze dojrzały do ścieżki, szybko stałaby się dla ciebie uciążliwa konieczność  zajmowania się na niej rzeczami tak niemiłymi jak wady i grzechy, zwłaszcza, że samo słowo "grzech" jest już dla wielu ludzi tylko pustą nazwą, bez żadnej treści. Ty jednak wiesz, że nie jesteś bez grzechu, bo poczynasz już pozbywać się pychy i fałszywego mniemania o sobie. Rozumiesz także, że musisz się oczyścić już nie z samych grzechów, lecz ze skłonności do nich w ogóle. Ciała twe mają być tak czyste, aby i bez twojego ciągłego nadzoru nie groziła im możliwość popadnięcia ponownie w któryś z tych grzechów.

Zastanów się teraz nad tym, co nastąpi, gdy ciała twe będą już czyste, gdy usuniesz tę całą górę niepotrzebnego śmiecia, które ci zawadza. Oto, powstanie w nich bardzo wiele, miejsca wolnego na wbudowanie skłonności przeciwnych. Dotychczas wbudować ich nie mogłeś , bo nie było gdzie. Wszelkie wolne miejsca były szczelnie zapełnione tym śmieciem. Usunąwszy skłonność do "zabijania", do szkodzenia, przestaniesz komukolwiek źle życzyć, a na to miejsce zaczniesz rozwijać miłość  i sympatię do wszelkiego stworzenia. Usunąwszy zdolność do kłamstwa, nie sprawisz nikomu przykrości, nawet w żarcie; ponadto zaczniesz, w miejsce pychy, rozwija skromność, pokorę i cześć dla każdej istoty. Po wyplenieniu skłonności do "kradzieży" zdołasz dopiero zrozumieć swe obowiązki wyższe, swe zadanie ziemskie. Nauczysz się, na czym polega prawdziwe pomaganie twoim bliźnim w rozwoju. Życie "bez wyuzdań" da ci spokój nadzwyczajny i panowanie nad sobą. Nie będziesz już musiał "walczyć" z żadnym ze swych ciał, bo będą tak czyste, że ich popędy nie naruszą przykazania. Wreszcie, piąty zakaz, da ci ogromną niezależność od ludzi i od otoczenia, a ponadto ustrzeże cię przed szeregiem rozczarowań  i zawodów życiowych. Nauczy ci działać nie dla pewnego wyniku upatrzonego, lecz dla samego działania, choćby wynik był całkiem różny od zamierzonego lub nawet nie był wcale widoczny. Buddha-Dharma wymienia pięć sił moralnych, które potęgują się przez wykonywanie wskazań  jamy: ufność  w siebie, wytrwałość, czujność (przytomność umysłu), skupienie i kontrola nad sobą. Siłom tym odpowiada pięć duchowych narządów spostrzegania: wiara, zdolność do czynu, głębokość myśli, uwaga i roztropność. Stwierdzisz później, że tych narządów duchowych jest nie pięć, lecz siedem, na obecnym stopniu naszego rozwoju.

Wiesz już więc, od czego masz się powstrzymywać na stopniu jamy, z czego oczyszczać swe ciała. Idzie teraz o sposób w jaki to wykonać, a raczej wykonywać, bo oczyszczanie nie kończy się nigdy. Im bardziej mieszkanie wyższej jaźni oczyścisz, tym dotkliwiej razi ci będą pozostałe jeszcze drobne usterki, których dawniej, w stanie ogólnego zanieczyszczenia nawet nie mogłeś dostrzec. Sposoby i  środki do tej pracy nad oczyszczeniem nastręczy ci życie samo w obfitości.

Przyjmuj tylko każde zdarzenie, które ci spotyka jako sposobność do nauczenia się czegoś, a nie jako niezrozumiały przypadek. Gdy np. dotychczas zdarzało ci się czekać na coś lub na kogoś, uważałeś to może za niepotrzebną stratę czasu, niecierpliwiłeś się, a nawet gniewałeś. Gdybyś wtedy zamiast bezmyślnie się złościć, opanował niecierpliwość, mógłbyś podczas czekania nauczyć się wielu rzeczy pożytecznych. Mógłbyś  spostrzec jak przykre jest czekanie i wysnuć z tego naukę, abyś w przyszłości nikogo na takie czekanie, od ciebie zależne, nie narażał. Jeżeli musisz czekać w ludzkim rozgwarze i tłoku, możesz uprawiać wśród ludzi dwa ćwiczenia, bardzo potrzebne: jedno w pratjaharze, usiłując w tym gwarze nic nie czuć i nie słyszeć, nawet nie poddawać się falom rozdrażnienia, które cię otaczają. Drugie w dharanie, rozmyślając wtedy o czymś zupełnie innym, nie związanym z otoczeniem. "Każdy odruch zniecierpliwienia działa paraliżująco, a nawet zabójczo na drzemiące w człowieku zdolności wyższe" (C. 41). Przekonasz się na wyższych stopniach, jak dosłownie prawdziwe jest to zdanie. Tej samej niecierpliwości musisz pozbyć się w związku z wynikami twych ćwiczeń. Rób wszystko, co potrzebne, ale nie pozwól sobie na niecierpliwość, gdyby ci się wydawało, że za długo czekasz na przejawy jakich  wyników. Zniecierpliwieniem opóźniasz je tylko, ale nie przyśpieszasz.

Nie pozwól sobie również nigdy na gniew z żadnych powodów. Gdy ci kto  obrazi, a ty wpadniesz w gniew, to obrazisz go również i tylko zło powiększysz. Jeżeli natomiast, pomyślisz sobie, że ta obraza w niczym nie obniża twej wartości, a obrażający działał tylko w chwili rozdrażnienia lub pod wpływem swej głupoty, wówczas zdołasz o wiele bezstronniej ocenić przykrość, jaka cię spotkała i postąpi o wiele taktowniej. Nie mam tu na myśli dosłownego wykonania nakazu Ewangelii: "Jeżeli ci kto wymierzy jeden policzek, nadstaw mu i drugi", lecz o zdolność  do tego. Zniewagę powinieneś  przyjąć tak spokojnie, że zdołałbyś znieść i drugą, bez ślepego gniewu. Dopiero gdy taki spokój potrafisz zachować, będziesz mógł zareagować odpowiednio na zniewagę wzajemną: "Nie idzie tu o przyjmowanie bierne każdej zniewagi, lecz o zachowanie się tak, jakby się było tylko sekundantem lub obrońcą kogoś  znieważonego" (C. 42).

Pomyślisz może, że łatwo jest prawić kazania teoretyczne o wstrzymywaniu się od gniewu, ale trudniej je wykonać, bo "człowiek już ma taką naturę", a poza tym mylnie przypuszczasz, że swej natury – nawet gdyby taka była – zmienić nie możesz. Wszak jesteś  uczniem tajemnym i właśnie masz przebudować twe ciała od podstaw, masz zupełnie zmieni swą naturę. A to się uda, nie mów sobie tylko, że się nie da. Gdy czujesz, że cię gniew ogarnia, pomyśl sobie w tej chwili: „jestem uczniem tajemnym", a następnie obiecaj sobie: "Ja będę się złościł, będę szalał ze złości, ale nie zaraz, lecz dopiero za pięć minut, tymczasem zaś, zachowam zupełną równowagę umysłu". Taka obietnica, dana twemu ciału astralnemu, posłuży ci na to, aby to ciało w ryzach utrzyma: po owych pięciu minutach zapewne już twe ciało astralne uspokoi się na tyle, że przestaną nim wstrząsać fale gniewu, a wtedy zachowasz nad nim władzę.

"Do wad, które, równie jak gniew, powinno się zwalcza, należy trwożliwość , próżno , zabobonność i uprzedzenia, następnie ciekawość , niepotrzebną żądzę nowinek, różnicowanie ludzi według stanowiska zewnętrznego, rodu lub szczepu" (C. 42). Spójrz szczerze w głąb duszy, a spostrzeżesz, że jesteś  równocześnie tchórzliwy i zarozumiały, chociaż te dwie wady obok siebie są głupstwem. Jeżeli  próżny, jeżeli masz przesadne wyobrażenie o sobie, to powinieneś  być nie trwożliwym, lecz właśnie zbyt pewnym siebie. Trwożyć się możesz tylko o coś, czego nie jesteś  całkiem pewny.

Tchórzostwo jest cechą ludzi niskich moralnie, a ty już dorastasz do ścieżki, więc tym gorliwiej wypleniaj w sobie resztki twej trwożliwości. Nie obawiaj się niczego i nikogo, bo ty, to jaźń  wyższa, a tej nic uszkodzi nie zdoła. Masz wchodzić w światy nadzmysłowe, masz w nie wstępować sam bez niczyjej pomocy i osłony, jakże więc mógłbyś  się w nich ostać, gdy trwoży cię każda rzecz nieznana, nawet każda możliwość? Paradoks, że "nie ma nic straszniejszego niż strach", zrozumiesz w całej doniosłości, gdy zdołasz widzieć astralnie. Wtedy spostrzeżesz, jak pod wpływem trwogi kurczy się i drga ciało astralne, jak ściskają je ciasno obręcze "strachu zielonego", jak krępują w nim wszelką swobodę ruchów. Przesądy i uprzedzenia uważasz zapewne za balast, którego pozbyłeś się już dawno. Czy jednak jesteś  pewny zupełnie, że nie jest przesądem np. twoje pojęcie o Słońcu jako o kuli ognistej, o kamieniach jako o przedmiotach martwych i nieruchomych, o elektryczności jako o "sile  ślepej" itd.? Spostrzeżesz także, iż przesądem jest, jakoby  nie mógł unosić się w powietrzu wbrew "sile ciężkości" lub że czarnoksiężnicy "nie istnieją". Podobnym przesądem jest, że nie można myśleć bez mózgu lub istnieć bez formy.

Przesądem i uprzedzeniem jest także całe twe doświadczenie życiowe, jeżeli z nim przystępujesz do oceniania rzeczy nowych, jeszcze ci nie znanych. Cały twój "rozum życiowy", cały balast twych doświadczeń dotychczasowych, będzie ci tylko przeszkodą w poznawaniu światów nadzmysłowych, będzie ci je zasłaniał lub przynajmniej zabarwiał fałszywie. Jeżeli do badania rzeczy nowej przystępujesz z gotowym już sądem o niej, poznasz nie ją samą, lecz tylko ten twój sąd o niej. Musisz do niej przystąpić bez żadnego uprzedzenia, bez jakiegokolwiek z góry powziętego mniemania. Jeżeli, zamierzając wznieść się w powietrze, powiesz sobie już z góry, że to sprzeciwia się prawu ciężkości, to uniemożliwisz sobie wzniesienie.

Dziecko nie dlatego nauczy się chodzić, że widzi, jak inni chodzą, tylko dlatego, że mu nikt nie powiedział, iż chodzenie jest dla niego niemożliwe. Uprzedzenia i przesądy to sugestie i autosugestie bardzo potężne, a od nich musisz być wolny. Musisz nawet wyplenić w sobie zdolność  ulegania w ogóle sugestiom. Jako ćwiczenie w tym wybierz sobie sugestię tak wszechpotężną jaką jest "opinia publiczna". To oręż najdzielniejszy, którym włada nad ludźmi Lucyfer. Wejdź w głąb siebie i zbadaj, czyś wolny od tych pęt opinii publicznej, czy najzupełniej ci jest obojętne mniemanie drugich o tobie. Zbadaj siebie także czy  już pozbył się uprzedzenia, jakoby religia była przesądem. Jest to jedna z najpotężniejszych sił moralnych, a przesądem jest tylko dla ludzi przesądnych. Gdy się z niej "rzekomo wyzwolą" pozbawiają się sami jednej z władz duchowych, okaleczają się dobrowolnie. Posiadanie wyrostka robaczkowego jest dla ludzi także przesądem, bo "bez niego żyć można" a jednak między uczniami tajemnymi nie ma takich, którzy mieliby wnętrzności w sposób podobny okaleczone.

Ciekawość jest wadą, która zużywa bardzo wiele sił duszy. Zaśmieca niepotrzebnie twe ciało eteryczne. Sam już zauważyłeś , że ciekawość nowinek jest bezmyślna. Podobnie bezwartościowa jest ciekawość w czytaniu. Gdy czytasz po to, aby tylko "wiedzieć", obciążasz niepotrzebnie pamięć. Przykładem typowym jest lektura dzienników, z której już po tygodniu nic nie wiesz. Podobnie bezwartościowa jest żądza wiedzy, jeżeli obciążasz nią pamięć mechanicznie. Z tych szczegółów, dat, cyfr i nazw nie będziesz miał pożytku, podobnie jak z pokarmu niestrawionego, który tylko przeładowuje żołądek. To czego się dowiadujesz, musisz sobie przyswoić, jeżeli ma mieć wartość  istotną. Nie wystarczy wpakować to w mózg i w pamięć, lecz musisz to przetrawić pracą myślową. Wtedy dopiero stanie się twym trwałym dorobkiem. Sama ciekawość  nowości powoduje tylko roztargnienie i płochość  myślenia, nie zgłębia niczego, tylko przeskakuje od przedmiotu do przedmiotu powodując powierzchowność  i płytkość sądów.

Z własnego doświadczenia wiesz jak często ciekawość staje się źródłem różnych grzechów. Gdy dowiesz się o czymś nowym, nieraz zapragniesz to mieć, chociaż poprzednio, nie znając tego, nie czułeś jego braku. Stąd się rodzi chciwość i żądza. Gdy dowiedziawszy się o czymś nowym, powtarzasz to innym nie stwierdziwszy prawdziwości, możesz łatwo popełnić kłamstwo, a nawet oszczerstwo. Dlatego też bardzo ważną dla ciebie jest sztuka milczenia. Dopóki czego nie wypowiesz, masz to jeszcze w swej mocy, gdy z ust twych wyjdzie, tracisz nad tym władz. Masz prawo mówi tylko to, co wydobędziesz z głębi duszy jako dojrzałe do wypowiedzenia, a więc przetrawione i opracowane w myślach, ponadto rozważone gruntownie, czy ma by wypowiedziane.

Lepiej czegoś nie powiedzieć, niż później cofać lub prostować. Jeżeli mówisz, mów dokładnie i  ściśle. Nie mnóż słów zbytecznych, ale nie skąp potrzebnych, abyś potem nie żałował, że za mało powiedziałeś. Zwłaszcza, wydając polecenia lub wskazówki, bądź jak najzwięźlejszym, ale i najdokładniejszym. Czasem jedno słówko opuszczone obraca w nicość całą czynność poleconą. Gdy opowiadasz, nie zaczynaj od końca, aby potem wrócić do początku, ale nie zaczynaj także od "stworzenia  świata", tylko od tego punktu, który jest dla całości opowiadania niezbędny. A przede wszystkim, nie "ubarwiaj" i nie wplataj szczegółów nie istniejących. Jedno słówko zbyteczne może nada całemu opowiadaniu cech kłamstwa, a jeżeli mowa o człowieku, cech oszczerstwa. Gdy kogoś pouczasz, nie przedstawiaj mu gotowych wniosków, lecz podaj mu tylko przesłanki, aby z nich własną pracą myślową doszedł do tego wniosku, jaki zamierzyłeś. Gdy popracuje sam myślą, zapamięta naukę o wiele lepiej, niż gdybyś ją podał w formie słów gotowych.

Umiej milczeć nie tylko ustami, lecz i myślą, gdy od kogoś odbierasz wiadomości. Przeciwstawiając mu swoje myśli, nie możesz zwróci dokładnie uwagi na treść  tego, co on mówi, a więc i to, czego się dowiadujesz, straci na dokładności. Słuchając innej osoby, zamilknij zupełnie swymi myślami i uczuciami, bo one będą ci utrudniać zrozumienie tego, co ta osoba mówi. Stań  się na chwilę nią, słuchając odczuwaj jej uczuciami i myśl jej myślami. Wtedy potrafisz zrozumieć cudzą wypowiedź tak dokładnie, jak ją dana osoba sama rozumie, a może i jeszcze dokładniej. Tego milczenia swoim wnętrzem nauczysz się lepiej na stopniu pratjahary, teraz wystarczy ci zrozumienie, jak bardzo jest ci to potrzebne.

Tak samo, dopiero na wyższych stopniach, stanie się dla ciebie możliwe "życie bez wyuzdań ", bo wtedy twe ciała będą tak oczyszczone, że nie powstaną w nich żadne niskie żądze. Wtedy zdołasz bez szkody dla siebie znieść  to, co teraz byłoby "wyuzdaniem" lub choćby tylko dogadzaniem sobie. Wówczas napój najsmaczniejszy, potrawa najbardziej wykwintna, mieszkanie najwspanialsze i najwygodniejsze, rozkosz najbardziej upajająca, wszystko to przestanie by dla ciebie pokusą do pożądania tego później na nowo. W chwili gdy sposobności się nadarzą, skorzystasz z nich chętnie i z całym odczuciem ich wrażeń, ale bez wiązania się nimi, bez chęci powtarzania i bez uczucia braku, gdy miną. Zanim do tego dojdziesz, ćwicz się w umiarkowaniu i w znoszeniu bez przykrości jakiegokolwiek braku. Dopiero wtedy będziesz miał wszystko, gdy ci przestanie dolegać to, że nie masz.

O przykazaniu piątym wiesz już, że nie tylko zabrania „łapówek", lecz oczekiwania jakichkolwiek zamierzonych przez ciebie wyników. Ćwicz się w tym, aby nie powstał w tobie ani cień  uczucia rozczarowania, gdy wynik twej pracy nie jest taki, jak sobie obiecywałeś . Bezwartościową zatem będzie twoja praca dopóty, dopóki nie przestaniesz pożądać nawet uczucia zadowolenia z jej spełnienia. Gdy cieszysz się po spełnieniu uczynku dobrego, sam obniżasz jego wartość, bo budzisz w sobie próżność.

Uczynki dobre nie są zasługą, tylko powinnością i nic ci się za nie nie należy. Cieszyć się z nich byłoby taką samą naiwnością, jak cieszyć się z wypełnienia obowiązków, które przecież zobowiązałeś  się wypełniać. A gdy cieszysz się z nich dlatego, bo widzisz, że inni swoich nie wypełniają, to budzisz nie tylko próżność, ale grzeszysz przeciwko nakazowi drugiemu i trzeciemu, bo nie możesz wiedzieć, czy oni nie wypełniliby ich równie dobrze jak ty, gdyby byli w twoich warunkach.

Nazwiesz to może wymaganiem zbyt wysokim, ale zważ, że  ścieżka tajemna prowadzi ponad poziom człowieczy, zatem wymaga słusznie od uczniów właściwości ponadludzkich. Przytoczę ci przykład, na którym zmierzysz wysokość  tych wymagań. Nakaz trzeci zabrania kłamać, ale nie nakazuje prostować za wszelką cenę kłamstw obcych. Na dalszych stopniach będziesz się wprawiał w tym, aby słuchając mów nielogicznych, a nawet wprost błędnych, umieć wobec nich zachować się zupełnie milcząco, nawet nie pomyśleć przy tym, że ty to wiesz lepiej. A już wprost grzechem byłoby odczuć przy tym zadowolenie lub dumę, że ty to wiesz lepiej.

Józef Aćarya Świtkowski

Portal wiedzy ezoterycznej: 
© Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone przez: radza-joga.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz